Dr Ewa Palka jest absolwentką Technikum Chemicznego w ZSECH w Trzebini. Następnie studiowała geologię na AGH w Krakowie. W 2004 r. została doktorem Nauk o Ziemi również na AGH w Krakowie. Ukończyła także studia podyplomowe w zakresie badań klinicznych – metodyka, organizacja i zarządzanie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pracuje w Spółce Roche, światowej firmie zajmującej się produktami farmaceutycznymi i diagnostyką, skoncentrowaną na rozwoju nauki w celu poprawy życia ludzi.

Wybierając technikum chemiczne była Pani przekonana, że to dobry wybór? Skąd u piętnastolatki taka miłość do chemii?

EP: Pewnie Panią zaskoczę, gdy powiem, że technikum chemiczne nie było moim pierwszym wyborem, a wręcz był to wybór poniekąd z przypadku. Po szkole podstawowej większą grupą zdecydowaliśmy się pójść do liceum ogólnokształcącego w Trzebini. Na tamte czasy było to miejsce kultowe dla młodzieży. I ja uległam temu kultowi, dlatego ogromnym rozczarowaniem był dla mnie fakt, gdy nie zostałam przyjęta do liceum, ponieważ nie zdałam egzaminu z matematyki. I dzisiaj, gdy to wspominam, to dla mnie ogromna zagadka. Pamiętam, gdy na zakończenie egzaminu, jeszcze w sali, porównywaliśmy z “paczką” wyniki zadań. Wszystko się zgadzało i byłam pewna, że zdam i to na wysoką notę. A tu takie rozczarowanie…… Nie uważam, że było to złe. Wyciągnęłam wtedy olbrzymią lekcję pokory, ha, ha. Dlatego w „drugim rzucie” padło na technikum chemiczne – zawsze lubiłam ścisłe przedmioty i byłam z nich dobra. Pomyślałam, że i w technikum sobie poradzę. Zatem, odpowiadając na pytanie: „skąd ta miłość piętnastolatki do chemii” – muszę zaprzeczyć. Na początku nie było nawet zauroczenia, ale ogromny strach i stres na zajęciach związanych z chemią.

Technikum Chemiczne to były klasy męskie, żeńskie czy mieszane? Kto Pani zdaniem był z chemii mocniejszy – chłopcy czy dziewczęta?

EP: Nasza klasa była typowo mieszaną klasą, z przewagą dziewcząt. Chłopców było może pięciu na trzydziestoosobową klasę. Najbardziej wyróżniał się Marek, obecnie jest profesorem chemii na uniwersytecie w Niemczech. Jeszcze w szkole podstawowej był pasjonatem chemii i tak mu zostało. Marek czuł chemię i doskonale ją rozumiał, bardzo mu tego zazdrościłam. Ja elementy z chemii fizycznej wkuwałam na pamięć, nic wtedy nie rozumiejąc. Później już było lepiej 🙂

Czy w technikum wszyscy byli “zakochani” w chemii, czy zdarzały się osoby o zupełnie innych predyspozycjach?

EP: Tak jak wcześniej pisałam o Marku, to był pasjonat. W klasie był jeszcze jeden Marek, też bardzo solidny. Była jeszcze Ela, mocna dziewczyna. Generalnie każdy z nas miał po troszę różnych zainteresowań, ale rozumieliśmy się bardzo dobrze i stanowiliśmy zgraną paczkę.

Miała Pani nauczycieli, którzy byli dla Pani autorytetem?

EP: Taaaaak. To był Profesor od polskiego, nazywał się Jacek Fickowski. Nikt nigdy wcześniej ani później nie cenił, ani nie liczył się tak ze zdaniem ucznia, jego interpretacją poezji, lektury. To było niesamowite. A i lekcje polskiego były dla mnie czystą przyjemnością. Wyzbyta stresu przed niespodziewanym pytaniem czy kartkówką. Na tych lekcjach czułam się szanowana.

Co skłoniło Panią do podjęcia studiów na AGH? To jedna z trudniejszych uczelni w Polsce. Czy technikum chemiczne dobrze przygotowywało przyszłych studentów?

EP: Chciałam studiować geologię. Miałam możliwość studiowania na Uniwersytecie Jagiellońskim i AGH. Z powodu mojego technicznego wykształcenia jak i na interesujące kierunki, kroki skierowałam na AGH. Matematyka była na wysokim poziomie, ale sobie poradziłam. Pamiętam taki rok, gdy adiunkt narysował na tablicy znak całki i zapytał
grupę, czy wiemy, co to jest. Większość z sali odpowiedziała twierdząco, ja dopiero później dowiedziałam się, że to całka i nie ukrywam, że troszkę czasu mi zajęło zanim ogarnęłam i całki i różniczki. I do dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam te zmagania. Ale to miało sens. Wciąż mogę powiedzieć, że nadal uwielbiam matematykę. Próbowałam
zaszczepić moją pasję do matematyki moim dzieciom ale bezskutecznie :). Mam jedynie przyjemność od czasu do czasu rozwiązać jakieś zadania z logarytmami lub liczbami wymiernymi, gdy moja córka w I klasie liceum prosi mnie o pomoc.

Gdyby jeszcze raz miała Pani wybrać szkołę średnią to byłoby to technikum chemiczne?

EP: Jestem za wszechstronnym wykształceniem młodzieży na poziomie szkoły średniej. Mnie osobiście brakuje wiedzy z przedmiotów, których nie mieliśmy w technikum. Dlatego moje dzieci zachęcałam do zdobycia bardziej obszernej wiedzy w liceum, aby miały szersze spektrum wyboru kolejnych kroków w edukacji.

Dzisiaj w ZSECH nie ma już technikum chemicznego, istnieje natomiast kierunek – technik analityk. Czy mogłaby Pani udzielić kilka rad, jak najlepiej opanować materiał?

EP: Technik analityk, to dobry kierunek dla kogoś, kto czuje się dobrze i w laboratorium i rozumie sens takiej pracy. Tym bardziej, że po ukończeniu takiej szkoły można kontynuować naukę już naprawdę na wysoko specjalistycznych kierunkach. Bardzo się cieszę, że obecnie młodzież ma dużo większe szanse na rozwój naukowy i nie tylko w naszym kraju. Trzeba być zdeterminowanym, wiedzieć czego się chce. A przede wszystkim mieć pasje. Tacy ludzie otwierają świat dla innych. Czy mam jakiś złoty środek, aby opanować materiał ze ścisłych przedmiotów? Nie, nie mam. Matematykę, chemię, fizykę dobrze jest zrozumieć. Wtedy nauka nie jest przykrym obowiązkiem, a przyjemnością. Ja porównywałam rozwiązywanie zadań z matematyki, chemii do rozwiązywania krzyżówek – kto tego nie lubi robić? :).

Dziękuję za rozmowę.