Z okazji Jubileuszu ZSECH w Trzebini prezentujemy wywiad z Panem KRZYSZTOFEM BIELECKIM Dyrektorem Szkoły w latach 1982-1991.
Proszę przypomnieć, jak przed laty wyglądał wybór na stanowisko dyrektora szkoły? Czy odbywał się w ramach konkursu, czy w innej formie?
K. Bielecki: W latach 80-tych nie było konkursów na stanowiska dyrektora czy zastępcy dyrektora. Kandydatów typowały i opiniowały władze lokalne, powoływały natomiast organy Urzędu Wojewódzkiego ( Kuratorium Oświaty i Wychowania) w Katowicach.
W momencie objęcia przez Pana stanowiska dyrektora szkoła miała ugruntowaną pozycję w środowisku lokalnym. W ramach zespołu funkcjonowało Liceum Ekonomiczne, Technikum Chemiczne, Zasadnicza Szkoła Zawodowa oraz od niedawna Liceum Zawodowe. Jak wyglądało zarządzanie tak dużą i różnorodną placówką?
K. Bielecki: Zarządzanie tak dużą placówką niewątpliwie stwarzało trudności organizacyjne z powodu szczupłych zasobów lokalowych. Nauczanie było dwuzmianowe. Zajęcia lekcyjne trwały od godziny 7:30 do godziny 20:00. Brak było sali gimnastycznej, nauczyciele wychowania fizycznego nie mieli komfortu pracy. Przygotowanie rozkładu lekcji dla wszystkich oddziałów było trudne. Połowę budynku szkoły wówczas zajmowała SP nr 2. Kształcenie było dostosowane do potrzeb miejscowych zakładów pracy, zatem korzystaliśmy ze współpracy z nimi, tj. Zakładmi Metalurgicznymi, Elektrownią „Siersza”, Zakładami Tłuszczowymi, Zakładami Górniczymi „Trzebionka”, Rafinerią Nafty i Zakładami Konfekcji Technicznej „Gumownia” – większość tych zakładów już nie istnieje. Szkoła zatrudniała także nauczycieli z tych zakładów do nauczania przedmiotów specjalistycznych w zawodach takich jak mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych, mechanik pojazdów samochodowych, piekarz, cukiernik, krawiec-szwacz, itp. Mimo szczupłych warunków lokalowych wszystkie pomieszczenia przystosowane były jako sale lekcyjne, gabinety, pracownie.
Zanim został Pan Dyrektorem, dał się poznać jako nauczyciel fizyki. Jak z perspektywy czasu ocenia, wspomina Pan pełnione funkcje.
Jako nauczyciel fizyki i chemii fizycznej starałem się zorganizować pracownię, dopasowując ją tak aby lekcje były ciekawsze, a rangę przedmiotów podnieść do poziomu dziedziny ważnej w szkole średniej.
Dzisiaj pracownie Ekonomika są świetnie wyposażone, funkcjonuje hala. Jak podczas Pańskiego dyrektorowania wyglądała baza szkoły?
K. Bielecki: Baza szkoły w tamtych czasach była na poziomie adekwatnym do potrzeb. Kadra nauczycielska dbała o to, aby utrzymać poziom zaopatrzenia w pomoce różnego rodzaju, dostosowane do wymogów kształcenia. Zakłady opiekuńcze sponsorowały potrzebne zakupy, przygotowywały miejsca na praktyki uczniowskie.
Czy obok zajęć obowiązkowych funkcjonowały w szkole koła zainteresowań czy inne zajęcia pozalekcyjne rozwijające pasje i zainteresowania uczniów?
K. Bielecki: Oczywiście, w szkole funkcjonowały koła zainteresowań prowadzone przez nauczycieli jak na przykład koła przedmiotowe, teatralne, taneczne i sportowe.
Czy pamięta Pan kulturalne uroczystości wpisane w kalendarz szkoły? Czy wśród imprez była organizowana na przykład gala jubileuszowa związana z istnieniem szkoły?
K. Bielecki: W kalendarzu wydarzeń kulturalnych szkoła miała okres, w którym odwiedzali nas muzycy Filharmonii Krakowa z comiesięcznymi występami edukacyjno-umuzykalniającymi. Nieodłącznie odbywały się różne akademie rocznicowe właściwe dla tamtego czasu oraz z innych okazji, jak Dzień Nauczyciela, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka a także inne mniej oficjalne uroczystości ku uciesze uczniów.
Czy pamięta Pan jakąś ciekawą lub zabawną historię związaną ze szkołą?
K. Bielecki: W historii naszej szkoły miały miejsce różne zdarzenia mniej lub bardziej poważne. I tak w czasie zajęć z technologii chemicznej nastąpiła eksplozja, w której został poszkodowany jeden z najlepszych uczniów ( on wywołał to zdarzenie)… i odpowiedzialność była dla mnie bardzo obciążająca, ale wszystko skończyło się dobrze. Zazwyczaj wszystko co miało miejsce w szkole, mieściło się w ramach dopuszczalnych. Przed ważnym sprawdzianem wiedzy (klasówką) ktoś zaplanował nieplanowaną przerwę w lekcjach, wywołując alarm bombowy.
Co uznałby Pan za sukces w swojej karierze zawodowej?
K. Bielecki: Co można uznać za sukces nauczyciela? Myślę, że uczniowie, którzy osiągnęli w życiu to, co chcieli, są najlepszym świadectwem tego sukcesu. Są wśród nich absolwenci, którzy zostali naukowcami, lekarzami, nauczycielami, biznesmenami. Wymieniłbym tu Marka Sierkę wykładowcę chemii kwantowej na Uniwersytecie Humbolta w Berlinie, Piotra… – chirurga, Waldemara Rybę – lekarza, Stanisława Malec wiceprezesa firmy w USA produkującej elementy do elektrowni atomowej. Wszyscy byli moimi uczniami. Z pewnością do tej listy inny dopiszą wiele nazwisk.
Jakie rady przekazałby Pan obecnym uczniom Ekonomika z okazji jubileuszu?
K. Bielecki: Z okazji Jubileuszu ZSE-Ch chciałbym podkreślić wagę tradycji, która przyczyniła się do rozwoju naszej szkoły do poziomu, jaki został osiągnięty obecnie. Wielu nauczycieli pracowało na ten sukces i warto, aby byli zapamiętani. Jako przedstawiciel pokolenia „wcześnie urodzonych” życzyłbym obecnym uczniom tej szkoły, aby doceniali wartość papierowych nośników informacji, jakim tradycyjnie są książki. Trudno bowiem przyswoić sobie ścisłą wiedzę bez tradycyjnego podręcznika szkolnego czy akademickiego nawet w dobie powszechnie używanych komputerów.
Dziękuję wszystkim współpracownikom pedagogicznym i administracyjnym oraz absolwentom tego okresu za współudział w tworzeniu historii i tradycji naszej szkoły.
Na zakończenie, z okazji Jubileuszu 60-lecia ZSE-Ch życzę Pani Dyrektor i jej współpracownikom sukcesów w pracy dydaktyczno-wychowawczej i absolwentów godnie sławiących dobre imię Naszej szkoły.
Dziękuję za rozmowę.